Myślistwo to ich rodzinna tradycja

2015-02-18 13:44:28 (ost. akt: 2015-02-27 08:46:28)

Rodzina Adamskich od trzech pokoleń zamieszkuje leśniczówkę w Raciborze. Z pokolenia na pokolenie przekazywane są tu także tradycje zawodu leśnika oraz pasja myśliwska. Dla nich kontakt z przyrodą jest nieodzownym elementem życia, a Mazury ich miejscem na Ziemi.

Myślistwo to ich rodzinna tradycja
Tradycje leśne i myśliwskie w rodzinie Adamskich zapoczątkował dziadek Józef, który po zakończeniu wojennej zawieruchy opuścił rodzinny Oświęcim i wyjechał na studia leśne do Poznania. Tam też zapoznał swoją żonę Irenę, rodowitą Poznaniankę. Gdy w 1951 roku ukończył studia, ożenił się i otrzymał nakaz pracy w Olsztynie.
Tereny te nie były jeszcze zbytnio zagospodarowane. Józef Adamski otrzymał od swojego teścia pieniądze na krowę, by młodej rodzinie było łatwiej przetrwać. Młody leśniczy nie kupił jednak krowy, a strzelbę na polowania, czym rozzłościł początkowo teścia. Ale już pierwszy upolowany dzik zażegnał konflikt, a teść dał pieniądze na drugą krowę.

W 1961r. Józef Adamski objął stanowisko Nadleśniczego Nadleśnictwa Racibór i tak obcując całe swoje życie z naturą, wspólnie z żoną Ireną wychowywali tu trójkę dzieci.

Być leśnikiem jak ojciec
Syn Marek, od dziecka mówił, że zostanie leśnikiem i tak też się stało. — Będąc jeszcze małym chłopcem towarzyszyłem ojcu w wyprawach do lasu i na polowania — mówi Marek Adamski. — To były zupełnie inne czasy. Na polowania jeździliśmy zaprzęgiem konnym. To było tak zwane
polowanie z podjazdu. Jeździliśmy wtedy bryczką lub saniami po lesie i obserwowaliśmy zwierzynę. Ta forma łowów niestety zanikła.
Marek Adamski wspomina, jeszcze jedną ciekawą formę polowania. Zdarzało się, że z ojcem wypływali łodzią na łowy na drugi brzeg jeziora, zapolować na grubszego zwierza.

Córka poszła w ślady ojca i dziadka
Zainteresowanie leśnictwem i myślistwem nie zakończyło się na drugim pokoleniu w rodzinie Adamskich i rodzinne tradycje kontynuuje córka Paulina. — Na odwrocie starego zdjęcia dziadka napisałam niezgrabnie dziecięcym pismem „ ja też będę leśniczym” - mówi Paulina — To było moje dziecięce marzenie, które się spełniło.

Od dziecka uwielbiała kontakt z przyrodą i ze zwierzętami. W ich gospodarstwie od zawsze były konie. Paulina od najmłodszych lat jeździ konno. Nie wyobraża sobie także innego miejsca na ziemi, jak piękna mazurska knieja. — Dziadek sadził las, ojciec go pielęgnował, a ja chcę to kontynuować — mówi Paulina Adamska. — Tu jest mój dom i tylko tu czuję się jak u siebie.

Paulina Adamska ukończyła Wydział Leśny na SGGW w Warszawie i obecnie pracuje w Nadleśnictwie Spychowo. Pewnego dnia poczuła także potrzebę włączenia się do braci myśliwskiej, powiększając tym samym grono polujących Dian.

Od ojca otrzymała swoją pierwszą pięknie zdobioną i grawerowaną broń.

Praca w kole
Paulina i Marek Adamscy wspólnie należą do Koła Łowieckiego Rogacz w Świętajnie.

Tego samego, którego współzałożycielem był dziadek Józef i w którym był prezesem przez 20 lat. Marek Adamski objął po ojcu funkcję prezesa i jest nim już od 25 lat, co świadczy o dużym zaufaniu i szacunku członków koła.

Myślistwo to nie tylko polowanie. To przede wszystkim obcowanie z przyrodą. To także dokarmianie zwierząt, edukacja , współpraca z leśnikami i rolnikami. Nie można również pominąć, walorów zarówno smakowych jaki zdrowotnych dziczyzny. A co daje łowiectwo samym myśliwym — Można w nim znaleźć zarówno przeżycia i emocje jak i wyciszenie oraz relaks — mówi Paulina Adamska.

Z inicjatywy zarządu koła Rogacz powstała piękna, dębowa tablica upamiętniająca myśliwych, którzy odeszli już do krainy wiecznych łowów, tak jak dziadek Józef Adamski. Ich nazwiska wypisane są na symbolicznych listkach, bo jak głosi wyryta na tablicy myśl „Ludzkość jest drzewem, a ludzie są liśćmi. Drzewo trwa i rośnie, chociaż liście opadają”. Tablicę wykonała Urszula Dyl-Nadolna, pracownica Nadleśnictwa Spychowo, a zarazem miejscowa artystka. Tablicę zobaczyć można w krużganku kościoła w Świętajnie.

- Z okazji święta myśliwych wszystkim kolegom i koleżankom składamy życzenia „Darz bór” nie tylko w tym świątecznym czasie, ale każdego dnia spędzonego w kniei — mówią Paulina i Marek Adamscy.

Z inicjatywy zarządu koła Rogacz powstała tablica upamiętniająca myśliwych, którzy odeszli do krainy wiecznych łowów. Zobaczyć ją można w krużganku kościoła w Świętajnie.


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kochająca zwierzęta(wszystkie) #2055139 | 79.186.*.* 29 sie 2016 13:52

    zwyrodnialcy i mordercy zwierząt!!!!was należałoby zastrzelić, aby niewinne zwierzęta mogły żyć!!!

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz

  2. Rzemlik.pl #1706546 | 82.160.*.* 5 kwi 2015 17:44

    Bardzo motywujący artykuł, który pokazuje myślistwo oraz leśnictwo jako wieloletnią tradycję.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. pomost #1700943 | 83.11.*.* 29 mar 2015 11:16

    Dziękuję za ciekawy artykuł i za przykład ludzi do naśladowania. Tak się składa, że znam rodzinę Państwa Adamskich. Znam pokolenie dziadków Pani Pauliny a zwłaszcza jej Babcię śp. Irenę pochodzącą z zacnej poznańskiej rodziny Winklów. Cieszę się, że tradycja rodzinna idzie dalej w następne pokolenia. Pozdrawiam wszystkich znanych mi i nie znanych na cudownych Mazurach no i w Raciborku. Tomasz Czabański z Poznania

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz